Not logged in | Log in | Sign Up
Ostatnio przy okazji foto-wycieczki rowerem 12km za Dąbrową dzięki zablokowanemu kołu udało mi się ustrzelić wracającą H9tkę z Białegostoku. Czyli czasem takie awarie nie są na daremno.
Luke: A jak daleko miałeś do domu? Mnie niedawno zepsuł się rower jakieś 25 km od miejsca zamieszkania (także poszła ośka z tyłu) i trzeba było go nieść na plecach. :P A co do fotki - ta Scania często śmiga na kursie Słupsk -> Złocieniec, ale jakoś brakuje czasu, by sfocić ten kurs. :(
Od domu hmmm... z 86km? Ale od działki z 26, a tam była rodzina z samochodem
Mi kiedyś nawaliła tylna zębatka (do domu prawie 100 km), ale jechać się dało. Chociaż jak na ironię: przy każdym zjeździe z góry musiałem prowadzić rower :P Zaś przy ostatnim zdarzeniu (uszkodzenie przerzutki) prowadziłem 15 km rower do domu.
Ten rower to już w ogóle po przejściach jest. We Wrocławiu miał mi posłużyć 3 miesiące do czasu planowanej zmiany pracy i miejsca zamieszkania. Kupiłem go w komisie jako używany za śmieszne pieniądze. Jeżdżąc tam po wioskach regularnie przebijałem w nim tylne koło, 2 razy stało się to 10km od Wrocławia. W okolicach Chociwla kiedyś urwałem zębatkę, potem poluzowała się kolejna, podczas tej wyprawy spośród 7 zębatek, dobre były już tylko 2, liczyłem na to, że jeszcze jeden wyjazd wytrzyma, zębatka na której jechałem, pewnie by wytrzymała, ale oś już nie :P
O, to widzę, że miałem szczęście z tymi 9 kilometrami ze Szczodrego