Not logged in | Log in | Sign Up
Marszałek woj. pomorskiego chce aby Gdynia dołożyła się do PKM-ki to będzie więcej kursów, więc niech ten milion dadzą na więcej kursów PKM.
Pomarzyć można. W 2018 miasto Gdynia zaplanowało w budżecie obniżenie o blisko 2 mln zł wydatków na transport publiczny! Dzisiaj średnie stawki przewozowe kształtują się następująco: przewoźnicy autobusowi komunalni - 7,14 zł netto/wzkm, prywatni autobusowi - 5,91 zł (czyli o 17% mniej!!!), trolejbusy - 8,78 zł. W 2018 r. planowana jest dodatkowo podwyżka stawek dla przewoźników komunalnych o 20 gr. w przypadku autobusów i 24 gr. w przypadku trolejbusów. Co to oznacza? Obniżenie wydatków + podwyżka kosztów = drastyczne cięcia w ofercie przewozowej. Miłego 2018 roku!
Właściwie to nie częstotliwość jest problemem PKM tylko kompletny brak skomunikowania, oraz brak chęci dialogu na linii UMWP - SKM. Co doprowadza do sytuacji typu: Brak pociągu z Matarni do Gdyni po 22. urząd marszałkowski opóźnia kurs z Gdyni po godz. 13 mimo wielu próśb aby ten kurs nieco przyśpieszyć aby umożliwić w Matarni przesiadkę na 126 do Banina.
A co do cięć, to wychodzi z Ciebie czarnwidztwo, a pewnie nie będzie aż tak źle. 1 mln. zł odejdzie z utrzymywania 4A. Kolejny milion lub więcej można wyciągnąć z optymalizacji siatki połączeń, której nawet nie odczują pasażerowie. Zwykłe cięcie kursów to pójście na łatwiznę.
Polityka miasta Gdyni jest dziwna, kolego. A ilość mieszkańców spada.
Podwyżka stawek pochłonie kolejne dwa miliony. Przypomnę tylko, że gdyńska komunikacja jest już w ostatnich kilku latach po dwóch kuracjach odchudzających, w sytuacji gdy transport publiczny, jeśli ma być alternatywą dla samochodu osobowego, powinien się dynamicznie rozwijać. W tej sytuacji śmiem twierdzić, że każde uszczuplenie budżetu na ten cel jest posunięciem drastycznym i nierozsądnym.
Są akcje w necie typu "nie chcemy trolejbusów na osiedlu" to może stworzyć "chcemy tańszej komunikacji" "chcemy częściej jeżdżących autobusów" albo "chcemy nowocześniejszej komunikacji miejskiej"
Jak słyszę te hasła o częściej jeżdżących autobusach, to odnoszę wrażenie, że niektórym autobusy pomyliły się z taksówkami. Jakbym słyszał coś takiego:
Ma przyjechać na czas, na zawołanie, bo ja płacę i wymagam, a bez moich pieniędzy pan kierowca nie miałby pracy. I niech najlepiej pod dom podjedzie, bo mi się dupy nie chce 2 m ruszyć".
Władze boją się ZZ i tak defacto to ZZy rządzą KM w Gdyni. W Gdańsku zresztą też. Przywrócić urynkowienie lini wewnątrzmiejskich i kasa magicznie się znajdzie.
Związki zawodowe.
Związki zawodowe?
No pewnie, niech jeszcze bardziej oferta będzie okrojona. A później zdziwienie, że ludzie przesiadają się do samochodów... Ja pracuję tak z 3-4 razy w tygodniu w terenie. Dojazd z mojego miejsca zamieszkania do miejsca docelowego samochodem to około 15min z dojściem do/z miejsca parkowania (Google pokazuje czas jazdy samochodem 14 minut). Dla takiej samej relacji komunikacją publiczną Google napisało: "Nie udało się przygotować wskazówek dojazdu transportem publicznym". Według Jakdojade.pl czas jazdy środkami komunikacji publicznej to od 27 do 36 minut, zawsze konieczna jest 1 przesiadka. Doliczyć muszę też około 8 minut pieszo do/z przystanku. Całkowity czas dojazdu KM to zatem 35 do 44 min. No niestety, nie jestem w stanie poświęcić na dojazdy 2 do 3 razy więcej czasu... Ale tak to jest jak władze miasta ochoczo wydają pozwolenia na budowę w przysłowiowym polu buraków a KM oparta jest wyłącznie na autobusach dojeżdżających zasadniczo jedną drogą.
Na razie to nie ma co dramatyzować. Zobaczymy jak będzie w praktyce.
Łukasz Banasiak Jak w nazwie komunikacja publiczna, a nie komunikacja pracownicza. KM jest dla ludzi, a nie ludzie dla KM.
Nie ma to nic do rzeczy, chyba że autobusy miałyby teraz zajeżdżać każdemu pod dom.