Not logged in | Log in | Sign Up
Przepraszam, ale czy jest alternatywa dla połączenia Koszalin Północ - Mielno - Unieście? Chyba nie.
Ja sam wolę siedzieć, niż "wygodnie" stać w autobusie (szczególnie podczas szczytu).
Poprawiam się - ok, ale bus na terenie miasta jest tańszy o 10 lub 20 groszy. Przewoźnik na razie wydaje się wiarygodny (wszędzie porozwieszał czytelne rozkłady). Co do taboru to się zgadzam - ich stan techniczny pozostawia wiele do życzenia (przynajmniej optycznie).
Na tym wlasnie polega wolny rynek, tak nielubiany przez wielu milosnikow. Tak samo jak jedni kupuja w Lidlu a inni w delikatesach, tak samo tu pasazer moze kisic sie w zatloczonym panstwowym autobusie, albo jechac na siedzaco w prywatnym mikrobusie - kazdy wybiera wedle uznania.
Wg mnie powinny być jakieś wymagania przed wejściem na rynek przewozowy. Nie chodzi mi tu o kasy fiskalne warte 500 lub mnie złotych, ale tabor. Doskonałym przykładem jest Warszawa. Tam prywaciarze mają lepsze wozy od MZA.
Zgadzam się - i to właśnie jest w kapitalizmie piękne. A przewoźnik państwowy (w tym wypadku MZK) samo traci pasażerów na własne życzenie. W najlepszym wypadku powinno się powołać ZTM, który regulowałby połączenia skomunikowane z Koszalinem lub w samym mieście. Sądzę, że również ustalenie ceny za wozokilometr byłoby bardziej opłacalne dla miejskiego przewoźnika, niż jest to obecnie.
Michał K - ale zauważ, że prywatni operatorzy są skazani wyłącznie na siebie. Oni muszą płacić podatki, zatrudniać kierowców, kupować tabor. Niby funkcje takie same jak w MZK, ale oni nie posiadają dofinansowania. Radzą sobie sami. I tak już pozostanie.
Jeżeli chodzi o tabor, to sądzę, że "darpol" czy "poltrans" mogą służyć przykładem. Każdy pojazd posiada firmowe barwy, czytelne dykty. Dla mnie darpol jest przykładem, jak można walczyć o klienta. Jedynka po za sezonem kursowała w szczycie co 30 minut. A "prywaciarz"? Kursuje przynajmniej 5 razy na godzinę. I to jest siła konkurencji. Silny wygrywa słabszego, konsument tylko zyskuje.
No tak, a jak miasto jakąś linię totalnie wytnie, bo pasażerowie na busy się przesiedli, to zwali się winę na miasto. Dodajmy do tego, że na dłuższych trasach busiarze zatrzymują się tylko na najbardziej dochodowych przystankach, bo po co marnować czas na mniejszych? Szybciej dojadą do celu, a ludzie zadowoleni będą. PKSy też zaczynają olewać mniejsze przystanki by walczyć z busiarstwem albo likwidują kursy jak polegną i ludzie mieszkający przy mniejszych przystankach będą odcięci od komunikacji zbiorowej. A busiarz i tak będzie miał ich w dupie. A jak patrze na busy jeżdżące na miejskich albo podmiejskich liniach, to zawsze pasażerom życzę gromadki dzieci i paraliżu od pasa w dół żeby do końca życia się kisili w swoich busikach... z wózkiem :]
Moim zdaniem, Koszalin przegrał walkę o sezonowe połączenia z Mielnem i Unieściem (miasto samo zdecydowało, że woli wysłać szynobus). Również likwidacja kursów do Niekłonic (trójka) i do Świeszyna (dziewiątka) były nieuzasadnione. Oczywiście na obu trasach kursują już operatorzy prywatni, w tym do Świeszyna "Classtrans" (czy coś w podobnym stylu). Chwali się, że na przystankach są rozkłady tego przewoźnika.
Jeszcze w ostatnim zdaniu: nie "się potknęli" tylko "potknęli się", bo nie piszemy po polskawemu